wtorek, 31 marca 2009

Ropa a słabnący dolar

Rosja i Chiny będą koordynować ze sobą wysiłki mające na celu wprowadzenie nowej waluty, która zastąpi dolara jako dominujący środek wymiany międzynarodowej. To kolejna po sugestiach Chińskiego wiceministra finansów informacja o tym, że globalnym graczom coraz bardzie zaczyna uwierać polityka ukrytego osłabiania dolara i przerzucania kosztów deficytu rządu Stanów Zjednoczonych na ich globalnych wierzycieli.

No dobrze, ale co to ma wspólnego z ropą? Otóż słabnący dolar nie leży Rosjanom z jeszcze jednego powodu, który dla Chińczyków nie jest tak istotny. Rosja, w przeciwieństwie do Chin jest potężnym eksporterem surowców strategicznych, w tym tytułowej ropy. A słabnący dolar sprawia, że kwotowanie cen ropy w tej walucie staje się kłopotliwe. Bo trudno jest wyznaczyć rzeczywistą cenę surowca w walucie, która realnie się deprecjonuje już od wielu lat i będzie deprecjonować się jeszcze bardziej.



Jeżeli spojrzymy na ceny ropy i dolara z szerszej perspektywy to zauważymy, że od końca lat '90 następowało postępujące osłabianie się dolara względem złota, euro i franka co skorelowało się z potężnym wzrostem cen ropy. Nie dziwi to. Dlaczego? Przecież jeżeli podajemy cenę surowca (na który globalne zapotrzebowanie wprawdzie fluktuuje, ale nie jest to fluktuacja rzędu 400%!!) w walucie, której realna siła nabywcza spada - to proste prawo ekonomii mówi o tym, że ceny inflacyjnie wzrosną. Monetaryzm z resztą w prosty sposób przekłada wzrost ilości pieniądza (dziś to drukowany z pasją dolar, a wcześniej kreacja dolarowej bańki łatwego kredytu) to ceny dóbr będą wzrastały.

Mamy zatem wyjaśnienie częściowej składowej cen ropy. Pozostałe składowe to rosnąca konsumpcja i spekulacja - rzecz oczywista.

Ciekawie relacje pomiędzy wydarzeniami w świecie ropy i wzajemnymi relacjami pomiędzy dolarem a euro prezentuje poniższy wykres (pożyczony stąd - skądinąd interesującego artykułu o tymże właśnie wzajemnym oddziaływaniu rynków ropy i walutowego).

Elementy zaznaczone na wykresie:
  1. Styczeń 1999 - start euro.
  2. Styczeń 1999 - październik 2000 - euro słabnie względem dolara.
  3. Listopad 2000 - Ceny ropy z Iraku zaczynają byc kwotowane w EUR.
  4. Kwiecień 2002 - OPEC sugeruje mozlisocc przejścia z kwotowaniem ropy na euro.
  5. Kwiecień 2002 - maj 2003 - euro wzmacnia się względem dolara.
  6. Czerwiec 2003 - Ropa iracka znowu zaczyna byc kwotowana w dolarach.
  7. czerwiec 2003 - wrzesień 2003 - euro słabnie zględem dolara.
  8. Październik 2003 - luty 2004 - Rosjanie zaczynają sugerować przejście z kwotowaniem cen ropy na euro, euro umacnia się do dolara.
  9. 10 luty 2004 - OPEC nie decyduje się na przejście na EUR.
  10. Luty 2004 - Maj 2004 - euro słabnie do dolara.
  11. Czerwiec 2004 - Iran sugeruje stworzenie rynku ropy konkurencyjnego do Londynu i Nowego Jorku.
  12. Czerwiec 2004 - euro znowu zaczyna odzyskiwać wartość względem dolara.

Podsumowując. Oprócz ujawniających się od niedawna kontestatorów amerykańskiego dolara jako waluty rezerwowej, od wielu lat role dolara jako waluty rozliczeniowej rynku ropy podważają jej producenci. Myślę, że te głosy nie ucichną i będą przybierały na sile. Na nad dolarem nie będzie płakała Wenezuela. Zapewne państwa arabskie także nie będą go żałować. Pytanie co nastąpi w zamian pozostaje otwarte. Albo Euro, albo SDRy, a może chiński Juan?

Update z 23.04.2009 - Natknąłem się ostatnio na interesujący artykuł na powyższe tematy. Polecam lekturę.
-->