czwartek, 5 marca 2009

Nabici w głupotę.

Na forach internetowych i blogach wrze ostatnio od utyskiwań klientów którzy zawarli kredyty walutowe w walucie obcej w bankach takich jak mBank, Raiffeisen Bank, i Santander Consumer Bank. Na czym polega problem? Otóż banki te swego czasu oferowały bardzo korzystne oprocentowanie takich kredytów denominowanych we frankach. W porównaniu z ofertą innych banków wyglądało to atrakcyjnie. Różnica polegała na tym, że o ile większość banków opiera w umowie ustalanie stopy procentowej o "obiektywny" czynnik rynkowy jakim jest stopa rynku miedzybankowego LIBOR (doliczając do nie stałą, ustaloną z klientem marżę), o tyle te dwa banki oprocentowanie ustalały na podstawie... decyzji zarządu owych banków.

Problem objawił się kiedy stopy procentowe kredytów frankowych zaczeły spadać. Rzeczone banki nie kwapiły sie jednak z obniżaniem oprocentowania. Widocznie uznały, że ich interes biznesowy polegający na zarobiniu większej ilości pieniędzy i zabezpieczeniu swojego ryzyka wyższą marżą jest istotniejszy od niezadowolenia klientów. A klienci? Oczywiście zorientowali się w całej sytuacji dopiero kiedy w innych bankach oprocentowanie zaczeło spadać, a u nich nie. Nawet zaczeło rosnąć (zapewne banki uznały, że wyższe ryzyko trzeba kompensowac wyższa marżą w stosunku do wszystkich klientów).

No więcz w czym jest problem? Według mnie - problemu nie ma. A jeżeli już jest to jest to problem głupoty tych, którzy podpisywali niekorzystne dla siebie umowy. Bo jak innaczej nazwac naiwną wiarę w to, że zarząd banku będzie działał zgodnie z interesem klientów? Jak innaczej nazwać to, że klienci orientują sie w konsekwencjach podpisanej umowy już po fakcie? Jak innaczej niż głupotą nazwać wiarę w to, że zarząd banku wydając samodzielne decyzje, zgodnie z zapisami umowy, nie oparte na żadnych rynkowych mierzalnych przesłankach, będzie podążał za zmianami stawki LIBOR? Jeżeli ta stawka nie została zapisana w umowie, to taka naiwna wiara jest głupotą. I w taką glupotę zostali właśnie nabici, albo raczej sami się nabili klienci mBanku, Raiffeisena i Santandera. Biznes is biznes - gdzie tu nieuczciwośc banku? Zapisano w umowie, że zarząd ustala oprocentowanie wg własnego oglądu sytuacji. Sorry Winetou. Cóż wiecej komentować?


PS. Sam miałem do wyboru taki kredyt, jak przeczytałem w umowie, że oprocentowanie ustala zarząd - podziękowałem.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Komentarze na blogu są moderowane. Zastrzegam sobie prawo do zablokowania komentarza bez podania przyczyn. Komentarze zawierające linki wyglądające na reklamowe lub pozycjonujące - nie będą publikowane.

-->